Poznaj Mateusza Boczkowskiego
Mateusz Boczkowski jest właścicielem i założycielem Hollcert B.V. Urodził się i wychował na południu Polski. Wspólnie z narzeczoną Magdaleną są dumnymi rodzicami trójki dzieci: Igor, Pascal i Hana. Ich dzień pracy polega m.in. na prowadzeniu administracji (finansowej), układaniu harmonogramów dla instruktorów i oddziałów, prowadzeniu rozmów telefonicznych poza godzinami pracy biura i czuwaniu nad wykazem. Szkolenia odbywają się przez 7 dni w tygodniu, więc i on pracuje przez cały tydzień. Przez to nie ma zbyt wiele wolnego czasu. Gdy już się trafi, spędza go z rodziną, uprawia sport i odpoczywa.
Jak powstała firma Hollcert opleiding & trainingen?
W 2010 roku, w wieku 30 lat, sam przyjechałem do Holandii jako imigrant zarobkowy. W Polsce ukończyłem studia i zdobyłem doświadczenie zawodowe. Dopiero co urodził się mój najstarszy syn i chciałem zyskać większą pewność finansową dla swojej rodziny. W Holandii zaczynałem, podobnie jak wielu innych imigrantów zarobkowych, w centrum dystrybucyjnym. Tam od razu dostrzegłem szansę szkolenia zagranicznych pracowników w ich własnym języku. Dzięki pomocy poznanych tu ludzi mogłem rozpocząć działalność Hollcert. Więcej na ten temat przeczytasz na dole tej strony oraz na poprzedniej stronie. Jestem bardzo wdzięczny za pomoc, jakiej doświadczyłem, i holenderskie przyjaźnie, jakie dzięki temu nawiązałem.
Co cenisz sobie w Holandii?
Najbardziej podoba mi się uporządkowanie i to, że z reguły wszyscy mają na ulicy radosny, „beztroski” wyraz twarzy. Doskonale wpisuje się to w moje życiowe motto. Lubię dawać ludziom radość. Gdy inni są zadowoleni, ja również. Gdy na koniec dnia wszystkie zadania są ukończone, a wszyscy kandydaci i pracownicy zdrowi i zadowoleni wracają do domów, przepełnia mnie radość.
Świadomie zdecydowałeś się na duże centra szkoleniowe. Możesz to wyjaśnić?
Inni szkoleniowcy często stawiają na większą liczbę małych oddziałów rozsianych po kraju, dzięki czemu kandydaci mają do nich bliżej. Ja jednak więcej zalet dostrzegam w dużej siedzibie.
- Dostępnych jest więcej wózków, dzięki czemu kandydaci mają więcej godzin praktycznych.
- To gwarancja, że szkolenia będą odbywały się przez 7 dni w tygodniu.
- Wyróżniamy się, bo posiadamy największe wielojęzyczne centrum szkoleniowe w Europie.
- Mamy wielu instruktorów, dzięki czemu kandydaci mogą zmieniać się między grupami i odbywać bardziej zindywidualizowane szkolenia.
Zauważamy, że kandydaci przyjeżdżają z całej Holandii, a do tego z Belgii i Niemiec. Na tej podstawie wnioskuję, że nie jest dla nich problemem przebycie nieco dłuższego dystansu, aby dotrzeć na dobre szkolenie.
Waalwijk leży w logistycznym sercu Holandii. To zapewne nie przypadek?
Zgadza się. Pierwszy oddział szkoleniowy był w Nederweert. W tamtym momencie to był dla mnie logiczny wybór. Gdy stał się za ciasny, przeprowadziliśmy się do Waalwijk. Do logistycznego serca Holandii. Oczywiście decyzja o uruchomieniu większego oddziału z większymi kosztami i ryzykiem była dość stresująca. Jednak była też niezbędna dla rozwoju i uznałem, że szanse powodzenia są duże. Potem nastąpiło otwarcie oddziału w Eindhoven, gdzie mieści się też nasze biuro. Wspaniale jest widzieć, że nasze szkolenia wzmacniają pozycję naszych kandydatów na holenderskim rynku pracy. Więcej na temat naszych oddziałów i możliwości przeczytasz na stronie „O nas”.
Mateusz jako jeden z inicjatorów szkoleń obcojęzycznych
Na koniec rozmawialiśmy z Rickiem Wigmanem (właścicielem Romaxi Holding BV, spółki holdingowej i agencji doradczej) o tym, jak poznał Mateusza i jak narodziła się ich przyjaźń.
Pierwsze spotkanie
Mateusz i Rick poznali się, gdy Rick prowadził szkolenia z obsługi specjalnych wózków widłowych. Pewnego dnia prowadził szkolenie w Weert, gdzie Mateusz był jednym z kursantów. Rick zauważył, że Mateusz bardzo szybko przyswaja wiedzę, a przede wszystkim, że zadaje bardzo dużo pytań. Był bardzo ciekawy, jak działa w Holandii rynek szkoleń. Rick uznał, że Mateusz to sprytny chłopak, który „wie, o co tu chodzi”.
Przyjaźń
Pół roku później Mateusz zadzwonił do Ricka i zaprosił go na kawę, ponieważ miał plany założenia własnej firmy i szukał pomocy. Rick nie wiedział, że od dnia szkolenia, czyli przez całe pół roku, Mateusz codziennie siedział z wizytówką Ricka w ręku, wahając się, czy do niego zadzwonić. Rick postanowił spotkać się od razu, mając na uwadze motywację i zainteresowanie Mateusza. Potem nastąpiły intensywne kontakty i narodziła się piękna przyjaźń polegająca na wzajemnym wsparciu.
Duch przedsiębiorczości
Rick z przyjemnością obserwował, jak Mateusz, jeden z inicjatorów szkoleń obcojęzycznych, rozwija Hollcert w dobrze prosperujące przedsiębiorstwo. Siłę Mateusza upatruje w jego odwadze, inwestycjach i podejmowaniu ryzyka. Rick bardzo docenia działania Mateusza i cieszy się, że mógł dołożyć swoją cegiełkę do tego sukcesu.